Cześć,
taki trochę prowokacyjny tytuł ale od tygodnia dosłownie męczę się z makiem mini i jestem o krok od odstąpienia od umowy i odesłania tego szajsu. W tym systemie nie ma żadnego emejzingu za to masa dziwactw i bugów. Pomijam już kretyńsku układ klawiatury, bo to kwestia przyzwyczajenia (będzie mi trudno, bo w pracy używam "normalnej") ale przez nią pisanie tego posta potrwa dłużej.
Konkretnie -
chcę przejść z linuksa na maca; na Linuksie mam system z dwoma użytkownikami, filmy, zdjęcia i muzykę, udostępniana przez SMB i DLNA (w tym przypadku chodzi o Smart TV).
1. Idiotyczna filozofia bibliotek - aplikacja Zdjęcia musi mieć swoją bibliotekę, tymczasem ja chcę zachować swój chronologiczno - tematyczny układ folderów). Apple wspaniałomyślnie dopuszcza trzymanie mediów na zewnętrznych dyskach. Kupiłem nowy dysk, podłączyłem, zrzuciłem foldery z linuksa. W Zdjęciach zaznaczyłem "nie kopiuj" i "zachowaj strukturę folderów". Duża ilość zdjęć, kilka godzin "nie kopiowania" (tworzenia dowiązań z dysku zewn. do biblioteki) kilka razy przerywana przeze mnie i wznawiana z powodu rozwalania hierarchii folderów (teoretycznie moje foldery są zachowywane w hierarchii jako albumy). Wreszcie po którymś razie i kilku godzinach się udało. No to wyloguj, zaloguj jako drugi użytkownik i od nowa twórz bibliotekę zdjęć dla drugiego usera....
Aplikacja Muzyka - też nie kopiuje bibliotek ale robi burdel w folderach - kliknąłem z ciekawości "porządkuj" i wszystkie pliki muzyczne zostały wywleczone z folderu pierwotnego i rozrzucone po folderach utworzonych od nazwy wykonawcy - przykładowo - składanka "Hity lat 80" z folderu z 14 plikami muzycznymi różnych wykonawców + plik z okładką. Po "uporządkowaniu" mam w folderze z "Hitami" plik z okładką, a obok niego - 14 folderów z nazwami wykonawców, a w każdym 1 plik muzyczny. Dosłownie amejzing....
Tak jak wspomniałem - chcę te pliki udostępniać przez DLNA - ale jak aplikacje sobie same zarządzają folderami, to za bardzo tego nie widzę...
2. Udostępnianie w sieci. Niestety moje ulubione miniDLNA nie ma wersji na Mac OS. Szukam zamiennika. Jest Plex - fajnie - obsłuży iphony i ipada, nawet jest aplikacja na Smart TV. Tylko po co mi taka kobyła? Szukam coś lżejszego. Polecają Serviio. Niestety, z jakichś przyczyn nie potrafi wejść w 2 z 3 udostępnianych folderów. Ok, odinstaluję. Wyrzucam z Findera > Aplikacje > Kosz. Wszystko fajnie, serviio znika, nie ma go w procesach ale wciąż widzą go moje urządzenia... Szukam po sieci - polecają MacRemover. Instaluję, odpalam - nie ma serviio, przecież wyrzuciłem. No to instaluję serviio od nowa, teraz MacRemover go widzi ale nie odinstaluje bez rejestracji. Załóż konto, podaj dane, żeby wywalić 1 głupią aplikację... Amejzing.
3. Finder. Wisienka na kupie.
- brak widoku dwupanelowego, w Linuksie wchodzę w Widok, pokaż drugi panel, wchodzę w miejsce docelowe, na drugim panelu zaznaczam plik, prawoklik wybieram kopiuj albo przenieś do drugiego panelu i załatwione. Tutaj mogę sobie przeciągać między oknami, nie ma w prawokliku "wytnij", ok, ponoć jest w skrótach klawiaturowych ale nie che mi się studiować miliona (zbędnych) skrótów (które doskonale utrudniają pisanie na klawiaturze, ale ok, to mój brak umiejętności);
- kopiowanie - mam wrażenie, że nie radzi sobie, jeśli drugi raz kopiuję ten sam folder, bo np. zerwało połączenie z serwerem - wykrywa pliki już przeniesione i przerywa kopiowanie;
- nie rozpoznaje niektórych znaków w nazwach, np. utwór o tytule "07 - Are You Gong With Me?.wav" to dla niego "0GT46D~Z.WAV" - tak czyta nie tylko lokalnie ale i z serwera linuksowego bo na monitorze obok jest ok;
- Wywalanie poza aplikację jeśli nie może otworzyć miejsca docelowego - np. klikam folder na serwerze a w międzyczasie zerwało połączenie > bach > okno dialogowe "Nie można ukończyć czynności; nie można znaleźć oryginalnej rzeczy dla „XYZ”" i zamknięcie Findera, jakby mi nie był potrzebny;
- burdel kompletny w zarządzaniu prawami użytkownika: mam folder "filmy", miejsce: /Volumes/dane/filmy (zewnętrzny dysk podpięty do maca). Prawa ustawione tak:
drwx - - - - - - + ipek staff Filmy
czyli wszystko ok; wchodzę w Findera > prawoklik > Informacje:
Nazwa | Przywilej
ipek (Ja) odczyt i zapis
everyone brak dostępu
Super, dodaję żonę z prawami "odczyt i zapis" przez Findera i nagle na ikonce folderu pojawia się zakaz wstępu - niby jestem właścicielem a nie mogę wejść, muszę zmienić prawa dla "everyone" co najmniej na "odczyt", wtedy wejdę do folderu. Czyli jestem użytkownikiem na prawach administratora, folder jest mój, wystarczy że dodam w Finderze dostęp dla żony (zwykły użytkownik) a okazuje się że nie mogę wejść inaczej niż przez przyznanie dostępu do "everyone"...
Nie widzę tu żadnego emejzingu, dla mnie to robienie rzeczy od tyłu, zamiast w najprostszy sposób czyli zwykłe utrudnianie życia użytkownikowi bo okazuje się że aplikacja nie może po prostu otworzyć pliku ze wskazanej lokalizacji tylko musi tworzyć absurdalne biblioteki, udostępnianie plików nie powinno odbywać się w sieci lokalnej a przez serwery Apple a zwykłe podłączenie iPhone nie może oznaczać zwykłego skopiowania pliku (zdjęcia, utworu) tylko jakąś absurdalną synchronizację....
Wybaczcie, musiałem się wyżalić, nie czuję się na siłach, żeby kilkaset GB danych przerabiać pod fanaberie Apple albo ryzykować, że jakaś aplikacja mi "wysprząta" rodzinne zdjęcia z kilkunastu lat...
Jeśli ktoś ma konstruktywne wnioski, to mile widziane.